rowki kosztowała o wiele więcej, aniżeli szklanka piwa i było obowiązkiem, jeżeli chciałem się utrzymać przy tej posadzie — pić piwo. Zresztą, piwo jest pożywne. Można lepiej pracować — pijąc je. A imbierówka wcale nie jest pożywna. Potem już nie chcąc się poniżać, piłem piwo i dziwiłem się ciągle, co ludzie znajdują w niem smacznego. Zresztą, zawsze byłem pewny, że mnie czegoś brakuje.
Właściwie — wówczas lubiłem jedynie cukierki. Za pięć centów mogłem kupić pięć ogromnych bomb o nadzwyczajnej ścisłości. Mogłem żuć i żuć jedną sztukę całą gdozinę.
Był tam również jeden Meksykanin, który sprzedawał wielkie kostki bronzowej gumy do żucia, za pięć centów sztuka. Kosztowało więc a można było dwadzieścia pięć centów, to sobie uprzyjemnić cały dzień. A ile było takich dni, że całe moje drugie śniadanie składało się z kilku kostek. Prawdę powiedziawszy, dawało mi to więcej pożywienia, aniżeli piwo.
Strona:Jack London - John Barleycorn.djvu/42
Ta strona została przepisana.