Strona:Jack London - Wojna z polowaniem na mamuta.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

że wyorałem w ziemi nosem bruzdę nielada. Ale to też nic. W tej chwili usłyszałem, jak Fryga stęknęła. Tak jakbyś człowieka rznął kułakiem w brzuch. To już jest coś! Oczywiście leżałem sobie cicho i spokojnie, a po chwili, gdy odwróciłem głowę ujrzałem kołyszącą się nademną olbrzymią bryłę — poczem zajaśniało mi niebo błękitne. Wskoczyłem. Włochata góra mięsa znikała właśnie w krzakach, otaczających polankę, na której biwakowałem. Zdążyłem zaledwie ujrzeć sterczący ogon tej grubości, co ja. Tuż po niem dojrzałem w krzakach dziurę olbrzymią. Na razie nic więcej nie widziałem, usłyszałem tylko ryk podobny do głosów ucichającej trąby powietrznej, połączony z trzaskiem krzaków i hukiem drzew łamanych.
Chwyciłem za karabin. Gwałtu! Z kolby drzazgi, lufa wygięta, a zamek powykręcany na nic.
Spojrzałem, a raczej chciałem spojrzeć na Frygę — no i cóż myślisz?
Kiwnąłem domyślnie głową.
— A niechże dusza moja skwarzy się nie w jednym lecz w tysiącu piekieł! Ani Frygi, ani szczeniąt. Na tem miejscu, gdzie leżała ze swym przychówkiem, pozostało tylko ślizkie zakrwawione wgłębienie w gruncie o trzech stopach średnicy, a na obwodzie zaledwie parę włosków.
Wstałem i nic nie mówiąc odmierzyłem krokami trzy stopy i wróciwszy spojrzałem na Nemroda.
— Zwierzę miało trzydzieści stóp długości, a wysokości dwadzieścia. Same kły miały ponad osiemnaście. Powiadam ci, ale powiadam ci, własnym oczom nie wierzyłem. Lecz jeśli mnie oszukały oczy i uszy, to skąd się wziął karabin połamany, który przed chwilą był cały i dziura w krzakach? I co się stało, może mi powiesz, z Frygą i jej szczeniętami? Aż mi się gorąco robi na samo wspomnienie! Człowieku! Fryga! Toć to druga Ewa! Matka nowego rodu! I pomyśl tylko! Takie bydlę, taki łazikujący byk — mamut starł ją jak potop, z powierzchni ziemi, dosłownie: starł. I czyż zdziwi cię, potem coś usłyszał, że ziemia krwią zroszona wołała o pomstę do Pana Boga! Chwyciłem za siekierę i pobiegłem za śladami. Sie...sie...sie...? zapytałem (przeklęty dzień zdziwień). Z siekierą na olbrzymiego samca-mamuta długiego na trzydzieści stóp, na dwadzieścia...
Nemrod roześmiał się wesoło.