Strona:Jack London - Wyga.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.

Dokoła stołu zebrał się zbity tłum, zaś gracze starali się stawiać na te same numery, co on. A wówczas on zmienił swój sposób gry, dziesięć razy zrzędu stawiał po dziesięć dolarów na „osiemnaście” i za każdym razem przegrywał. Wobec tego najśmielsi nawet opuścili go. Wtedy on zmienił swój numer i wygrał znów trzysta pięćdziesiąt dolarów.
Gracze natychmiast zaczęli stawiać wraz z nim, aby go znowu po dłuższej serji przegranej opuścić.
— Rzuć to już, Kurzawa, rzuć! — radził Krótki — Najdłuższa passa trwa zwykle tak długo, dopóki się nie skończy. Już dziś więcej nie wygrasz.
— A jednak pociągnę jeszcze raz, zanim wezmę pieniądze — odpowiedział Kurzawa.
Przez pięć minut ze zmiennem szczęściem stawiał pojedyńcze bony na stole, a potem rzucił dwadzieścia pięć dolarów na dwa zera.
— A teraz zagarnę już swoją flotę — powiedział do swojego spólnika.
— O, nie potrzebujesz mi nawet mówić, ile wygrałeś — oświadczył Krótki, idąc ku wadze. — Uważałem przez cały czas. Wygrałeś około trzech tysięcy sześciuset dolarów. O dużo się omyliłem?
— Trzy tysiące sześćset trzydzieści — powiedział Kurzawa — a teraz odniesiesz ten piasek do domu. Taka była przecie między nami umowa.