Strona:Jack London - Wyga.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

ludźmi. Chciałbym ci tylko jedno powiedzieć, Kurzawa, mnie zaczyna tu już szlag trafiać, jeżeli ten sen potrwa jeszcze dłużej, poprzegryzam sobie żyły i zacznę wyć.

VI

Szóstego wieczoru podczas gry pod „Jelenim Rogiem” najwyższą stawkę zniżono do pięciu dolarów.
— Wystarczy! — zapewniał Kurzawa krupjera — Muszę mieć jak zwykle swe trzy tysiące pięćset dolarów, to znaczy, że będę musiał grać dłużej. Trzeba mi będzie wygrać dwa razy tyle stawek — oto wszystko.
— Czemu nie uszczęśliwicie jakiego innego stołu? — zapytał krupjer zgryźliwie.
— Bo ten mi się podoba!
Tu Kurzawa spojrzał w kierunku huczącego pieca, oddalonego o kilka stóp zaledwie.
— Prócz tego tu niema przeciągów, jest ciepło i wygodnie.
Krótki, odnosząc dziewiątego wieczoru złoty piasek do domu, dostał jakiegoś napadu.
— Poddaję się, Kurzawa, poddaję się! — zaczął — Wiem już, że zostałem pobity. Nie śnię. Czuwam z szeroko otwartemi oczami. Nie może to być system, ale ty masz swój system. To znaczy, że z reguły trzech prostej niema już ani śladu. Kalendarz nie istnieje. Świat pękł na kawałki. Niema już nic prawidłowego i jednolitego. Tabliczka mnożenia poszła do licha. Dwa jest osiem, dziewięć jedenaście, a dwa razy dwa jest osiemset sześćdzie-