Strona:Jack London - Wyga.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

— To nędzne czółno to istna kopalnia złota, mój przyjacielu! — rzekł do niego Kit. — A nie chcielibyście mieć drugiej takiej kopalni?
— Pokażcie mi ją tylko — brzmiała odpowiedź.
— Ja ją wam sprzedam za cenę kosztów przewiezienia moich zapasów. Jest to idea nieopatentowana i możecie przystąpić do jej eksploatacji natychmiast gdy ją wam zakomunikuję. Umowa stoi?
— Stoi! — zgodził się przewoźnik, a Kitowi spodobało się jego spojrzenie.
— Doskonale. Widzicie ten lodowiec? Weźcie oskard i zabierzcie się do niego. Za dzień możecie przekopać porządną rynnę. Widzicie ten wirch? Oto „towarzystwo Chilcoot Crater Lake do spuszczania nadół towarów i pakunków, z ograniczoną odpowiedzialnością”. Możecie brać po pięćdziesiąt centów od stu funtów, mieć sto tonn dziennie i, nie ruszając palcem, zbierać pieniądze.
W dwie godziny później cały jego bagaż znajdował się już na drugim brzegu jeziora, co oszczędziło mu trzy dni drogi. John Bellew dopędził go już na drodze do jeziora Głębokiego, drugiego krateru, wypełnionego lodowatą wodą.

VII

Ostatni odcinek szlaku z Długiego jeziora do jeziora Lindermana miał trzy mile długości, a sam szlak, o ile to można było wogóle nazwać choćby szlakiem wiódł przez ostry grzbiet na wysokości przeszło tysiąca stóp, opuszczał się wdół stro-