łym lądzie i jestem pewny, że tu się pierze posypie.
W pół godziny później Krótki zjawił się pod „Jelenim Rogiem”. Po zakrwawionych kostkach palców i zadraśnięciu na policzku można było poznać, że istotnie dał Stine’owi i Sprague’owi co im się należało.
— Trzeba wam było widzieć, jak ta chałupa wyglądała! — zaśmiał się gdy stanęli przy szynkfasie. — Bójka w karczmie to mało! Stawiam dolary przeciw orzechom, że przez cały tydzień nie będą się mogli pokazać na ulicy. A teraz musimy pomyśleć o sobie. Żarcie kosztuje półtora dolara funt. Roboty nie można dostać, jeśli się nie ma własnych zapasów żywności. Ale mięso łosiowe sprzedaje się po dwa dolary funt, a niema go. Mamy dość pieniędzy na całomiesięczny zapas żywności i amunicję, jeśli powędrujemy w głąb Klondike. Nie będzie łosiów — przezimujemy u Indjan. Ale, jeśli od dziś do sześciu tygodni nie zdobędziemy pięciu tysięcy funtów mięsa, pójdę do naszych pryncypałów i przeproszę ich. Stoi?
Podali sobie ręce.
Ale Kit zmarszczył brwi.
— Kiedy ja się zupełnie nie znam na polowaniu! — rzekł po chwili.
Krótki podniósł swój kieliszek.
— Ale z pewnością jadacie mięso! Tak? No, to ja was nauczę.
Strona:Jack London - Wyga.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.