Strona:Jadwiga Bohuszewiczowa - Szlachetność serca.pdf/19

Ta strona została przepisana.

wać żadnych pożyczek tym, którzy nie przesłużył jeszcze lat dwóch.
— Ach, biedna Dorotka i Hania! — zawołała Ola, w której szafirowych oczach błysnęły łzyi współczucia. — Mamusiu moja droga, złota mamusiu, pozwól mi oddać ten zloty pieniądz, który dostałam na imieniny, od mojej chrzestnej mamy. Mnie to przecież nie potrzebne, a oni się tam tak martwią, tak płaczą.
— Owszem, córeczko, nie mam nic przeciwko temu — rzekła matka, panując nad wzruszeniem, które ją mimowoli ogarniało na widok tej serdecznej dziewczynki, która tak głęboko odczuwała każdą niedolę ludzką. — W tej chwili dam ci twój pieniądz i jeszcze coś że swoich oszczędności dołożę.
— A ja pójdę poproszę tatusia — zawołała dziewczynka i nie czekając na pozwolenie matki, jak wicher wpadła do gabinetu ojca.
Po chwili wróciła uradowana i potrząsając wysoko zaciśniętą piąstką już zdaleka zwróciła się do matki: — Mamusiu, mam drugi złoty pieniądz, tatuś dał! Ach, żeby to jeszcze trzeci znaleźć, toby już było wszystko!
— My ci damy, co mamy — rzekli Henio