Strona:Jadwiga Bohuszewiczowa - Szlachetność serca.pdf/22

Ta strona została przepisana.

i laskę, usiadła spokojnie przy oknie, skąd widać było doskonale całą drogę do cyrku
Pierwsza też ujrzała powracającego doktora, obok którego szedł gość upragniony.
Pani doktorowa przyjęła biednego chłopca jak matka, ucałowała go w czoło i pozwoliła mu się bawić z dziećmi, aż do podwieczorku, na który kazała zrobić ulubiony dzieciom przysmak, czekolada z ciastkami.
Biedny chłopiec tak był uszczęśliwiony, tak zachwycony, że chwilami zdawało mu się, że cała jego bytność w tym pięknym domu, cała zabawa z tymi dobrymi, łagodnymi i grzecznymi dziećmi, to sen tylko... z którego zaraz obudzi go bat jego pana.
Po podwieczorku pani doktorowa wzięła chłopca do swego pokoju i zaczęła go wypytywać o jego przeszłość, o teraźniejszość jego życia i zamiary na przyszłość. Z rozmowy tej zacna kobieta wywnioskowała, że chłopiec chowany jest dziko bez najmnieszych zasad, bez pojęć o uczciwości, obowiązującej ludzi, że wobec tego przez samą nieświadomość gotowy jest do popełnienia każdej zbrodni, że jedak jest to natura niezmiernie wdzięczna i uczuciowa, przeto gdyby go się udało wyrwać z rąk nikczemnego przedsiębiorcy cyrkowego, któ-