Strona:Jadwiga Bohuszewiczowa - Szlachetność serca.pdf/23

Ta strona została przepisana.

ry wyzyskuje nieświadomość chłopca i do złych czynów namawia, możnaby duszę dziecka uratować i wychować je na uczciwego człowieka i członka społeczeństwa.
Pani doktorowa podzieliła się tymi wiadomościami z mężem i oboje zacni ci ludzie zaczęli przemyśliwać nad tem, jakby w spokojny sposób wyrwać Giggio z rąk szkaradnego niemca.
Tymczasem Piotr nie zasypiał sprawy ukradzionych pieniędzy. Ofiarę Oli przyjął bardzo wzruszony, ale tem większą nienawiścią zapalał do spracy kradzieży, który to zacne dziecko do takiej zmusił ofiary

ozpytując córki o wszelkie szczegóły owego dnia, doszedł do wniosku, że kradzież mogła być spełniona tylko w owej chwili, kiedy dziewczynki wybiegły na spotkanie powracających z fabryki rodziców. Ponieważ jednak przy wyjściu z domu nie widziały nikogo prócz małego sztukmistrza, przeto na niego skierowało się odrazu podejrzenie Piotra. Po długim namyśle podejrzenie to stało się dla niego takim pewnikiem, że nie radząc się nikogo, udał się na policję, wskazując małego Giggio, jako złodzieja.
Na jego żądanie polijanci wpadli do cyrku, po-