Strona:Jadwiga Bohuszewiczowa - Szlachetność serca.pdf/61

Ta strona została przepisana.

trze całą masą zaczęło wpadać do pokoju. Profesor aż pobladł ze złości, kiedy zobaczył to zniszczenie.
— Pocoś wybijał wszystkie szyby, ty nieznośny głuptasie, — rzekł do mnie. — Tygodnia mało na przyprowadzenie wszystkiego do porządku, ale to nic, poślę rachunek twojemu ojcu.
— Adonijable, — zauważyła słodko pani Pitkins, — czy nie byłoby lepiej odesłać i tego smarkacza razem z rachunkiem. Przecież on gorszy od wszystkich plag egipskich razem wziętych, bardzo żałuję, że nie pozwoliłam mu iść na ślizgawkę, możeby utonął w przeręblu.
Zdaje się, że wszystkim na świecie zawadzam. Moi przysłali mnie tutaj, a teraz pani Pitkins pragnie, abym umarł. Ale ja wiem, jak mam wszystkim dogodzić. Dzisiaj jeszcze podam ogłoszenie do gazet takiej treści: „Młody, ładny chłopczyk zgodzi się, aby go przyjęto za syna w jakim przyzwoitym domu, chodzi mu więcej o obejście, niż o wynagrodzenie“. Jestem pewien, że znajdą się amatorowie, bo przecież nie wszyscy wiedzą, że jestem takim nieznośnym urwisem.