Strona:Jadwiga Marcinowska - Eliza Orzeszkowa, jej życie i pisma.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

Hersz: „Przybliżą do nas święto radości, w którym jagnię bezpiecznie spoczywać będzie obok tygrysa“.
— „Herszu Ezefowiczu! Herszu Ezefowiczu! przez usta twoje mówi dusza pradziada twego, który wszystkich Żydów zaprowadzić chciał do cudzych płomieni“.
— „Reb Nochim! Reb Nochim! przez oczy twoje patrzy dusza twego pradziada, który wszystkich żydów zatopił w wielkich ciemnościach“.
Niebawem po tej rozmowie Hersz Ezefowicz przystąpił do działania.
Najpierwszą jego troską było odnalezienie cennej w rodzie spuścizny, testamentu pradziadka Seniora. Wiedziano, że pradziadek taki testament, w którym myśli jego najdroższe zamknione, na krótki czas przed śmiercią uczynił. Gdzie zaś go ukrył, nie wiedziano. Hersz z młodą żoną Frejdą rozpoczęli w domu swoim rodzinnym poszukiwania. Powiodło im się, ukryty skarb znaleźli. Z dokumentem tak cennym wybrał się Hersz w daleką drogę, jechał aż w głębie czarnych borów i bagnistych równin Pińszczyzny, kędy mieszkał myśliciel i poseł sejmowy Mateusz Butrymowicz. A przyjechawszy, rozumny Hersz tak mówił: „Przybyłem tu zdaleka. A po co ja tu przybyłem? Po to, żeby zobaczyć wielkiego posła i pogadać z wielkim autorem, od którego słów spadł na oczy moje blask taki jasny, jak od promieni słońca. Blask ten jest bardzo wielki, ale mnie nie oślepił, bo jak roślinka ziemska okręca się koło gałęzi wysokiego dębu, tak ja chcę, żeby myśl moja okręcała się około twej wielkiej myśli i żeby one obie rozpostarły się nad ludźmi jako tęcza, po której nie będzie już kłótni, ani ciemności“.
Kiedy na tę przemowę poseł odpowiedział uprzejmie i zachęcająco, Hersz ciągnął dalej:
„Jasny pan to powiedział, że trzeba zrobić wieczną zgodę pomiędzy dwoma narodami, które na jednej ziemi toczą ze sobą wojnę“?
„Powiedziałem“ — potwierdził poseł.