telnej ku niemu miłości, nie wyszła, obawiała się pracy w jego zagrodzie. Zestarzała. Pracę ma może równie ciężką, chociaż w szlacheckim dworze, a nie posiada ani domu własnego, ani zadowolenia, ni szczęścia.
Jeszcze dużo innych postaci przewija się w Korczynie, a Orzeszkowa każdą z nich wystawia doskonale, ze wszystkiemi właściwościami, że się wydaje jak żywa.
W pokoju panny Marty przemieszkuje i czasem w zajęciach jej dopomaga druga krewna gospodarza, ale młoda, piękna dziewczyna, Justyna Orzelska. Wychowanka to jest Korczyńskich. Dano jej, jak to często w szlacheckich domach bywało, wykształcenie jakieś połowiczne, że ani przypiąć, ni przyłatać. Troszkę tego, owego umie, nie bardzo dobrze, a przedewszystkim nic takiego, coby jej pozwoliło życie właściwie cenić i na chleb dla siebie, a pożytek dla społeczeństwa pracować.
Justyna jednakże nie jest dziewczyną bezmyślną, albo bierną.
Posiada słuszną, uczciwą dumę i dlatego pozostawanie na łasce krewnych sprawia jej ból dotkliwy. Posiada także gorące pragnienie stać się pożyteczną, usłużyć w czymkolwiek ludziom, społeczeństwu swojemu.
Zachodzi przyjazny wypadek, a mianowicie zdarza się, iż Justyna zawiązuje znajomość z mieszkańcami Bohatyrowicz.
Ścieżki pomiędzy Korczynem i ową wsią sąsiedzką zdają się oddawna trawą porosłe, a oto ktoś niemi chadzać poczyna. Pan Benedykt nie domyśla się nawet, że oprócz Justyny chadza jego własny syn, ukochany jedynak. Ten syn, dwudziestoletni Witold przyjechał na wakacje, do domu z wyższej szkoły rolniczej. Jest to chłopak noszący w piersiach to wszystko, co ongi nosili stryj i ojciec, a za co stryj dał życie. Gorąca, szlachetna natura, serce pragnące kochać i ukochanemu społeczeństwu służyć.
Witold często odwiedza dworki we wsi, a mieszkańcy jej Bohatyrowicze lubią go szczerze pomimo zatargów z panem Benedyktem.
Strona:Jadwiga Marcinowska - Eliza Orzeszkowa, jej życie i pisma.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.