Strona:Jadwiga Marcinowska - Eliza Orzeszkowa, jej życie i pisma.djvu/66

Ta strona została uwierzytelniona.

można i Australczyk, zaniechawszy widoków „karjery,“ w ojczyźnie pozostaje.
Pomiędzy uciekającemi od obowiązku są nietylko ci, którzy wyjeżdżają z kraju. Widzimy niejednokrotnie pozostałych na miejscu, a przecie tak obojętnych, obcych, dalekich wszystkim potrzebom, pracom i niedolom narodu swego, jakby oddzieleni byli niepomierną przestrzenią. Stoją jakgdyby na przeciwległym krańcu ziemi. Są niby na jednym biegunie, a zaś na drugim wszystko, co dzieje się w narodzie i odzywa wspomnieniem, pracą, wysiłkiem, krzykiem pragnień i bólu.
O tych samolubach myśląc, o tych wyziębionych, albo nierozwiniętych, lecz w każdym razie najbardziej i najpowszechniej szkodliwych, z głębokim smutkiem rozmyślając, napisała Orzeszkowa powieść p. t. „Dwa bieguny.“
Przedstawiony jest w tym utworze niejaki Zdzisław Gronowski. Młody, zdolny i wykształcony, więc mógłby nietylko z innemi działać, ale przodem idąc, innym świecić. Bardzo zamożny, więc mógłby oddać pracy obywatelskiej nietylko czas swój, lecz i majątek. Posiada nawet niezgorsze serce i pewną przyrodzoną szlachetność. Te zalety jednakże ostały się w nim w zarodku, nie zdołają rozwinąć się, są stłumione. W tej istocie, stworzonej na człowieka, właśnie stłumione jest prawdziwe człowieczeństwo. Jak się to stało?
Od pierwszych lat młodości Gronowski ćwiczył się jedynie, jak sam powiada, w sztuce „uprzyjemniania sobie życia“. Najstaranniej odsuwał od siebie wszelki trud, przymus wszelki; unikał wejrzenia na rzeczywistość, która bywa jeśli nie zawsze gorzką, to w każdym razie wymagającą walki i pracy.
Dużo jest u nas takich wyosobnionych, ludzi nie ludzi, żyjących jakby na wyspie wpośrodku społecznego morza. Istnieją oni i gdzieindziej, lecz w kraju naszym, wobec wyjątkowo ciężkich warunków narodowego bytu, taki fakt staje się szczególniej dotkliwym, krzywdzi dobro ogólne i boli.