i chora i żałująca. Ale — nadomiar wszystkiego nie sama przychodzi.
Przynosi dziecko.
W pierwszej chwili straszny gniew i ból już zanadto wielki szarpnęły duszę męża. Poczuł, że chciałby tych dwoje natychmiast wyrzucić z chałupy. Pohamował się jednak wysiłkiem, nic nie rzekł narazie. Przez całą noc okropnie walczył sam z sobą. Rano, spojrzawszy na dziecko, rzekł tylko: Cóż ono temu winno? A do żony zwrócił się z poleceniem, by po dawnemu gospodynią tu była.
Poszedł ku rzece, cały dzień czółnem gdzieś pływał pomimo wiatru przejmującego i chłodu i słoty. Wieczorem wrócił jak zawsze łagodny, uspokojony.
Ogromna dobroć męża z początku głęboko wzruszyła Frankę. Przez kilka miesięcy snuło się zgodnie pożycie.
Paweł polubił dziecko żony, przyjął je serdecznie za swoje. Zdawało się, że skończone są ciężkie próby. Na nieszczęście Franka była stworzeniem nietylko zepsutym, ale przedewszystkim chorym na cierpienie nerwowe zwane „histerją“. Ludzie w wysokim stopniu chorobą tą dotknięci niezdolni już są do porządnego pracowitego życia i częstokroć dochodzą do różnych niepokojów, wybryków, nawet do obłąkania. Cóś podobnego działo się z żoną Pawła. Po krótkim uciszeniu powróciły dawne narowy z tym większym wyrzekaniem, wyklinaniem i lamentem, że rybak, pomny złych skutków dawnego pobłażania, obecnie za wszystko surowo karcił i do roboty bez ustanku naganiał.
Czynił to zawsze bez gniewu i z jednaką w sercu miłością, li‑tylko dla dobra tej duszy, której nie chciał dać na zagładę.
Franka jednakże nie była w stanie tego zrozumieć i poczęła nietylko sobie przykrzyć wymagania męża, ale poprostu go nienawidzieć. Poczęła go ponownie zdradzać. Powzięła gwałtowne upodobanie do młodego chłopca z sąsiedniej chałupy. Sama narzucała mu się, wszędy za nim latając. Ludzie zwrócili na to uwagę, cała wieś zatrzęsła się ze zgorszenia. Doszło to wtedy oczywiście do wiadomości Pa-
Strona:Jadwiga Marcinowska - Eliza Orzeszkowa, jej życie i pisma.djvu/72
Ta strona została uwierzytelniona.