Strona:Jadwiga Marcinowska - Vox clamantis.djvu/18

Ta strona została przepisana.

gańskich imion używają pomiędzy sobą synowie Izraela...
Tymczasem Sagan wynalazł od czegoby rozpocząć wymówki i dyszkantem zapiszczał:
— Głupi, kto tu powiada, że prawo nie przestrzegane! głupi! głupi. Dla Sitre Torah[1] miejsca tu nie ma, ale cokolwiek w księgach wyraźnie zapisane, to wszystko czczone jest! Właśnie zgodnie z rozumem, a kto sądzi inaczej, ten zaprawdę szaleje!...
Przerwało mu nadciągnięcie »Memunim«, którzy w liczbie 15-tu przybywali jak co dnia czuwać nad porządkiem i bezpieczeństwem świątyni.
Dowódca ich rzekł pospiesznie:
— Kohen Gadol[2] wzywa cię, panie.
Sagan obejrzał się wkoło.
— Rozpoczynajcie obchód — rozkazał.
I udał się do »liszkat parhedrin«[3].
Obchód codzienny jednakże nie wnet się rozpoczął; panowało zaciekawienie.
— Kohen Gadol snać niespokojny — ode zwał się ktoś.

— Dlaczegożby miał być? — rzekł drugi z Katholikim Joazer Ben Szym’on, zwracając ku mówiącemu delikatną, zmęczoną twarz.

  1. Rzeczy tajemne, szeptem mówione.
  2. Tytuł arcykapłana.
  3. Komnata arcykapłana w obrębie świątyni.