Oto masa prawie potworna, niekształtność olbrzymiego oblicza; narazie tylko to. Ale jeśli doczeka się chwili i takiego stosunku oświetlenia, że od górnych części cień pada na dolną twarzy połowę...
Wieczyście zamknięte usta wyjawiły — niewysłowioną linię uśmiechu. W łączności z uśmiechem tym oczy patrzą. Ten ledwo zarysowany nieśmiertelny uśmiech jest tego rodzaju, że chciałbyś, człowiecze, nagle zatopić ręce we włosach i rzucić się na ziemię i jak robak wić się, poprostu jako robak pod uciskiem niemiłosiernego poczucia, że nic nie pomoże, nic cię nie wesprze, ani ci ulży, ani cię osłoni; co więcej, że jest jakowyś olbrzymi, głuchy obszar, na którym wszystko topnieje i nic nie znaczy.
Czy Sfinks oglądał przechodzącego anioła? Jeśli tak, ułożyła się tajemnica owa z wielu innemi w niewysłowionej linii uśmiechu.
Sfinks jest wyrazem pierwszego wewnętrznego objawienia przepaści bytu, więc kamienny uśmiech rozwiązany będzie dopiero przy końcu ludzkiej ery, wtedy roztworzą się usta zagadki.
❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ | ❀ |
Prawdopodobnie była to nizka lepianka z ubitej wyschłej ziemi z jedynym na drzwi