Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/224

Ta strona została uwierzytelniona.

do czasu, gdy Jan rozpoczął rok siódmy życia. A musiało być krzepkiem to dziwne dziecię, „karmione miodem leśnym“, a „umacniane Duchem“.
Na szczycie góry znajduje się kapliczka, zawierająca wrzekomy grobowiec Elżbiety.
Po odejściu matczynem snuło się w samotności to wychowanie tak nadzwyczajne, w którem żywiła puszcza, patrzało słońce, a nauczała bezpośrednio potęga Jehowy.
Jan jeden jest i jako zjawisko w dziejach ludzkości niepowtórzony, a ztąd wynika, że warunki jego życiowe także jedyne.
Chrystus, gdy, jako „Syn człowieczy“, chciał się stać wszystkiem dla wszystkich, nachylił się do wszystkiego; dziecięce Jego lata upłynęły codziennym sposobem w otoczeniu rodziny.
Inaczej Jan, vox clamantis, człowiek, lecz urodzony do wyłącznego celu.
Właściwie, nie tyle człowiek, co głos. Wszakże wieki złożyły się na to, by wreszcie przyszedł mający być ich pospólnem i nabrzmiałem, niezagłuszonem wołaniem.
Ewangelia powiada nam o Synu człowieczym, że był kuszony trzy razy. A Jan? Pismo nie wspomina, tradycya milczy.
Wolno przypuszczać, że nie. Zgadza się to z całokształtem wyjątkowej postaci. W niewielu dochowanych rysach Chrzciciela nie-