Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/230

Ta strona została uwierzytelniona.

nie łagodnym przelewie barw; linje ułożyły się do spokojnego poziomu; na widnokręgu majaczeniem błękitnem są góry.
Bliżej, tuż za poręczą galeryi, masz ogród; przeciągając ramię, zdumionymi palcami dotykaj potężnych konarów sykomory; spoglądaj, jak się kołysze palma...
W ogrodzie, raczej na jego krańcach, bardzo skromna i dosyć brzydka kapliczka. Na budowę cerkwi zbierają się zasoby i materyał, do którego należą odnalezione tutaj kolumny, podstawy kolumn, wielkie płyty i czworoboki kamienne, szczątki mozaikowej posadzki — słowem, wydobyty ostatek jakiegoś kościoła, który prawdopodobnie był przez krzyżowców wzniesiony.
W gromadzeniu budulcu, wogóle w przygotowaniach, przeszkadzają niechętni współwyznawcy, mnisi greccy. Użala się na nich dozorca domu, „batiuszka”, starowina z rzadkawą bródką i wystającym poniżej wysokiego kołpaka cieniutkim warkoczykiem, który w kółko okręcon i przytwierdzony szpilkami.
Do Palestyny przybywa rok rocznie jakieś sześć albo siedm tysięcy pielgrzymów, włościan rosyjskich. Dla wszystkich, po odwiedzeniu Jerozolimy, najważniejszą rzeczą jest widzieć Jordan i skąpać się w Jordanie. Stąd gromadne wędrówki do Jerycha, gdzie odpoczynek, nocleg, a także nabożeństwo. Owoż