Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/231

Ta strona została uwierzytelniona.

w tym względzie ostatnim, dopókąd niema cerkwi rosyjskiej, korzysta grecka...
Pielgrzymi przeważnie wędrują pieszo: idą w butach, czasami w łapciach; kij w ręku, spory tobół przez plecy; głowy kobiet owinięte szczelnie chustami. Wszyscy niejednokrotnie zdają się usychać od skwaru, pomimo to pilnie kroczą.
W jerychońskiej gospodzie czeka ich orzeźwienie.
„Matuszka“ dozorczyni, zakonnica, nosząca tu świecką odzież, wskazuje każdemu miejsce, a potem rozsiąść się mogą dookoła wielkich stołów w ogrodzie, zaś w pobliżu palm ustawiony jest pełen waru, niepospolitej objętości — samowar.
Przed wieczorem, kiedy jarząca świetlistość dnia opada, dobrze wynijść na drogę, wiodącą ku zachodowi.
Po obu stronach gęstwina splątanych krzów cierniowych: na prawo za takim kolczastym wałem ogrody. Gościniec zwrócił się lekko, przybierając północno-zachodni kierunek.
Idziemy do źródła Elizeusza.
Podobno ongiś prorok uczynił tu wodę z niezdatnej zdrową. Strumień ścieka do niewielkiego stawku, zkąd kanaliki odprowadzają do pól i sadów szacowne zasilenie.
Nieco opodal na lewo, u podnóża naj-