Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/268

Ta strona została uwierzytelniona.

który następnie przy pierwszem zobopólnem zetknięciu powiedział: „Wpierw, niż cię Filip wezwał, gdyś był pod figą, widziałem ciebie.“
Zdziwił się Izraelczyk.
I więcej, bo się zgoła przeraził.
Wydało mu się, że jakieś bezwzględne światło lunęło potokiem na mądrą głowę i odsłonione znienacka serce.
Niemałej wagi musiała dlań być ta chwila przemyślana w samotności pod figą.
Może dotknęła najgłębszych rzeczy, subtelnych włókien, długo niewiadomych składników i zjawisk, które czasem dopiero po latach objawiają się człowiekowi w najtajniejszem, wewnętrznem wstrząśnieniu.
A oto cichy głos doń powiada: „Widziałem“. I mówi w taki sposób, że wątpić nie można, iż to oznacza: „Widziałem cię całego“.
Ze spokojnych na pozór oczu płynie przenikające, dolęgliwe, niepowstrzymane światło.
Drży w ten sposób badane, obnażone serce człowieka. Cierpi we wstydliwości swojej, w bardzo drażliwem, niespodziewanem uczuciu. Cierpienie dochodzi do kresu, w którym gwoli ratunkowi boleśnie dotkniętych rzeczy zerwać się musi jakaś ogromna, przywracająca wszelką dostojność nadzieja.
I dlatego Natanael odpowiada w wybu-