Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/373

Ta strona została uwierzytelniona.

I zasłuchać się można w szum... Myśl podniecona zgaduje. Zrozumiała — opowieść o dawnych czasach, w których duma świątynnej puszczy gadała tylko z Bogiem...
Dzisiaj, opuszczając to miejsce, unosi się wrażenie jedynej w swoim rodzaju, niepowtórzonej chwili.

W dalszej podróży iście czarownym epizodem jest okrążanie przepaścistej doliny, a właściwie wąwozu porosłego pyszną zielenią aż hen! do ostrego dna.
Już z wysokości przełęczy widać to było jak śliczną smugę.
Zjeżdżając, dostrzegamy wyzierające z dalekiej gęstwiny grupy czerwonych dachów. Albowiem śliczna smuga jest także miejscowością dość zaludnioną i pełną pracowitego ruchu.
Zdumiewa napotkanie takiej oazy wpośrodku pustynnych zwałów gór.
Kraik to zamieszkały wyłącznie przez Maronitów.
Nad północnem załamaniem doliny znajduje się wieś „Eden.“ Wynurza się z gęstych sadów.
Tutejsi Maronici są przekonania, że na wewnętrznych stokach Libańskich rozpościerał się ongi — raj.