Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

bajecznych głazów dumnych... Przeciągnęła burza,
przeszły oddechem wichru druzgocące czasy,
szarzeją szczątki; z gąszczów zielnych woń wytryska...
Cmentarz, gdzie były święte w Olimpii igrzyska...

Zejdź i w więdnącej usiądź trawie. Czcij oczyma
szereg prastarych kolumn, Hereonu znaki
i po gruzach w zadumie wzrokiem idź, gdzie trzyma
pierwszeństwo, nakształt zjawy, królewskiej majaki,
szkielet świątyni Zeusa, wielki cień olbrzyma.
Nagle, zda się, pytają-ć gruzy: ktoś jest taki?
I odparłeś ze łkaniem, które w duszy brzmi:
człowiek nowy, lecz ku wam pełen żaru czci...

Przez rumowiska obszar dostrzegłeś w oddali
sklepione przejście. Wiodło ze świątyń obwodu
do błoń, gdzie radość skrzy się, gdzie się sława pali,
gdzie ruchem bogów godnym przed sądem narodu
zapaśnicy do gonitw jak do uczt stawali.
A naród wrzał tym blaskiem, który-li zamłodu...