Nie będziemy ukrywali, że już w owym czasie pani Behold podlegała tym nerwowym nastrojom, które później przeszły w stan zupełnego zaćmienia umysłu. Zrywała się o świcie i cały dom przepełniała hałasem swojej manji porządkowania. Dokuczała mocno Kacprowi, wyrywając go pukaniem ze snu przy pierwszem pianiu kurów. Za najlżejszy sprzeciw groziła zesłaniem od stołu do kuchni. Ośmieszała go przed kolegami, którzy przychodzili go odwiedzić. Musiała być wzorowo cnotliwą, gdyż wszystkie te szykany były najpewniej pomstą za to, że Kacper zachwiał jej cnotę pokusą.
Daumer, przed którego oczyma nie ukryła się zmiana w położeniu Hausera, zwrócił uwagę redaktora Pfisterle na nieszczęsny jego żywot w domu Beholdów. I ten kropnął zaraz artykuł, oskarżający magistrat, że pozwala na to, by „zagadkowy chłopiec, na którego czole bodaj winna błyszczeć korona, żyje, jak samotne lwiątko, pozbawione prawa do skoku w swojej norze“.
Ojcowie miasta odczuli mocno apel, skierowany do ich sumienia, i postanowili przenieść Hausera do domu radcy Tuchera. Jakkolwiek pochlebił mu