W końcu Kwietnia przed drugorzędną gospodą „Pod dzikim człowiekiem“ zatrzymał się wspaniały powóz. Gospodarz nie posiadał się z radości, że przybyły zażądał najlepszych pokojów, nie pytając o cenę, i pochylił się pełen zdumienia przed niezwykłym gościem, wyczytawszy jego zapis w hotelowej księdze: „Henryk Lord Stanhope, Karol of Chesterfield, Par Anglji.“
Do późnej nocy mieszkańcy okolicy tłumnie wystawali pod oknami cudzoziemca, omawiając wypadek. Nazajutrz rankiem przybyły, złożył kartę znakomitym mężom miasta, a w parę godzin później przyjmował u siebie rewizytujących go osobiście. W pierwszym rzędzie zjawił się naturalnie burmistrz, baron von Binder.
Lord Stanhope oznajmił, że jak poprzednio, tak i obecnie zjawia się, zainteresowany losem Kacpra Hausera, dla którego pragnie coś uczynić. Burmistrz grzecznie odparł, że udzieli gościowi swobody w stosunku z Kacprem, o ile pozwolą na to przepisy. Lord zdziwił się: „Co za przepisy?“
— Kurateli radcy Tuchera. Może je zmienić tylko prezes Feuerbach.