Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/138

Ta strona została przepisana.

Jednak wychowawca nie mógł ustąpić. Gwałtu stosować nie chciał. Gwałt był niemoralnością! Ale szczerze opowiedział lordowi Stanhope, jak rzeczy stoją. Ten wytłómaczył postępowanie Kacpra, jako dziecinny brak umiaru, i przyrzekł nań podziałać osobiście, aby dary swoje powierzył wychowawcy. Radca był oczarowany uprzejmością lorda. Ale próżno oczekiwał, że Kacper uczyni, co był powinien. Niewątpliwie lord starał się nań podziałać, jeno zepsuty chłopiec potrafił go przegadać. Nie poruszał zresztą nigdy tej kwestji w rozmowie z opiekunem, jak wogóle ukrywał wszystko, co dotyczyło jego stosunków z lordem Stanhope. Baron Tucher czuł się urażony takim brakiem zaufania ze strony swego pupila. Widział w tej oschłości serca dowód niskiego charakteru.
Niebawem radca przeniósł swoją niechęć na lorda. Stanhope, który za zezwoleniem barona brał niekiedy Kacpra na przechadzki za miasto, pozwalał na to, aby strażnik policyjny (ochraniający chłopca z obowiązku) pozostawał w tyle za nimi aż o 50 kroków! Burmistrz na skargę Tuchera, że dzieje się to wbrew przepisom, wzruszył ramionami: „nie może wszakże czynić wymówek dostojnemu gościowi Norymbergi.“ Zresztą napomknął o tem przygodnie, ale lord uspokoił go jakąś żartobliwą uwagą i spędził nieposzanowanie przepisów na lekkomyślność Kacpra.
Dwaj przyjaciele szli niekiedy, ująwszy się za ręce, w tę stronę, gdzie stała wieża więzienna.