Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/24

Ta strona została skorygowana.

nie jesteście w tem bez winy, wy — móle książkowi. Ale proszę pana — dodał, podając mu papier — w charakterze członka komisji racz przeczytać list, który znaleziony został przy naszym więźniu. Doręczył go nam rotmistrz Wessenig.
List był bez podpisu. Brzmiał:
Panie rotmistrzu! Posyłam panu chłopca, który chciałby wstąpić do służby wojskowej i wiernie służyć naszemu królowi. Podrzucono go u moich drzwi w zimową noc roku 1815-go. Jestem biedny, zaledwie jestem w stanie wyżywić kilkoro własnych dzieci. Nie znam matki podrzutka, więc nie mogę go jej zwrócić. Nie wypuszczałem go ani na krok z domu; nikt o nim nie wie; on też nie zna mego domu, ani nazwy miejscowości, w której dotąd przebywał. Możecie go pytać; nie sądzę, aby wam potrafił coś opowiedzieć. Szkoda, że nie ma rodziców; gdyby go wychowali, wyrósłby na coś wartościowego, gdyż ma zdolności; dość mu coś pokazać, aby to powtórzył. Wyprowadziłem go nocą; nie ma przy sobie pieniędzy. Zresztą jeżeli nie chcecie go zatrzymać, nie mam nic przeciw temu, abyście go zabili i powiesili w kominie!“
— Co pan powiesz o tem? — spytał burmistrz, odbierając list. Magistrat jest zdania, że nasz aresztant sam sobie ten list napisał, Ja tego zdania nie podzielam — pośpieszył dodać, widząc, że Daumer pogardliwie wzruszył ramionami. Oschły ton tego listu świadczy, podług mnie, o tem, że młodzieniec jest ofiarą jakiejś ponurej zbrodni, którą wyśledzić będzie niesłychanie trudno.
Trafność tej uwagi znalazła niejako potwierdze-