Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/294

Ta strona została przepisana.




Kwant przedsiębierze ostatni atak na tajemnicę.

Dni następnych porucznik Hickel był tak chmurny, że podwładni nie ważyli zagabywać go w sprawach najważniejszych. Nawet Kwant nie miał odwagi zaczepić go przy spotkaniu.
Pewnego dnia oficer zjawił się w mieszkaniu nauczyciela podczas śniadania. Nie witając się z nikim, doszedł do Kacpra i władczym głosem wyrzekł:
— Hauser! gdzie się podziewa Szyldknecht?
Kacper zbadł. Hickel wrzeszczał:
— Wiesz, czy nie wiesz nic? Gadaj mi, człowieku, zaraz, bo klnę się na Boga — wtrącę cię do więzienia!
Kacper powstał. Guzikiem zaczepił o haft obrusa. Ściągnął obrus wraz z zastawą. Kawa zalała stół i posadzkę. Gospodyni wydała okrzyk. Nauczyciel podrażniony zwrócił się do Hickla:
— Czego pan chcesz od niego? To moja rzecz. Cóż on mógł zrobić z dezerterem?
Hickel ryknął:
— Pozostaw pan to mnie, panie Kwant... Wiem, co mówię!