Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

przestraszyło. Nie ujrzeli nic więcej na bruku, prócz cienia młodzieńca i jego towarzysza. Kacper nie miał odwagi poruszyć się. Usta rozwarł do krzyku. Pot oblał mu czoło; kolana ugięły się. Miał wrażenie, ze jakaś straszliwa tajemnica przedrzeźnia wszystkie ruchy świata, do którego wprowadził go przypadek.
Trzej obserwatorzy i dozorca więzienny oniemieli, wstrząśnięci wrażeniem jego lęku. Niewiele brakło, aby prezes zwolnił tego wieczora Hilla ze służby. Jeno mężne wstawiennictwo Tuchera przeniosło burzę na wyższych urzędników, winnych niedbalstwa podwładnych. Dostało się burmistrzowi, który jednak pokorą wybłagał dla siebie przebaczenie. Przyrzekł poprzeć energicznie sprawę podrzutka; ale jego nowy, władny opiekun oświadczył, że Hauser winien być przeniesiony do domu Daumera, który obiecał zająć się jego wychowaniem. Zresztą wykonanie tego rozporządzenia prezydent odłożył na poranek dnia następnego, dopóki nie zbada osobiście więźnia.
Daumer w domu klął, na czem świat stoi. „Barbarzyńcy! rzeźnicy! skrzywdzili mi chłopaka. Że też muszę żyć śród takiej hołoty!“
— Czy warto tak kląć, skoro cię nie słyszą! — mitygowała siostra.
— Lękam się, że znowu znalazłeś sobie bożka! — zauważyła nieśmiało matka.
— Ach! znać zaraz, że nie widziałaś Kacpra! — odparł z żalem.
— Nie lubię się tłoczyć!