Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/74

Ta strona została przepisana.

— Hm!... Jednak trzeba go nauczyć, aby zwracał prośby do Boga... Moc modlitwy — to rzecz wielka!
— Sam to mu powiedziałem. Ale zaraz zapytał mnie: jeżeli poprosi Boga, aby wyzdrowiały jego oczy (ostatnio zapada na nie) — to czy Bóg go usłucha? Odpowiedziałem, że możliwem jest „tak i „nie — to zależy od woli Boga! Zdziwił się. Powiada: skoro Bóg jest dobry, a on ma zamiar użyć oczu pożytecznie — do czytania mądrych ksiąg, to dlaczego Bóg mógłby odmówić. Odpowiedziałem mu, że Pan Bóg często doświadcza najlepszych przez cierpienia, co go mocno zasmuciło. Sądził, że mówię źle o Panu Bogu.
— Właśnie! Trzeba położyć kres temu wątpieniu i przeczeniu.
— Jak?... Bóg mieszka w piersi człowieka. Dla nędzarza wyrasta z jego bolu — z nadziei, lub przestrachu, który zwie się wiarą. W innem sercu powstaje z radości; tkwi w rozkoszy procesu twórczego. To, co pan zwiesz przeznaczeniem, jest szczerem wahaniem się nieświadomej duszy. Ale dajcie roślinie tyle słońca, ile jej potrzeba — a mieć będziecie Boga!...
— To filozofja! Rolnik musi liczyć się nie tylko z pogodą, lecz i z burzami, rachując na żniwo... Mniejsza o to! Ważniejsze jest, że... pan nigdy nie byłeś z Kacprem w kościele.
— Nie byłem — prawda!...
— Aha!... A czy pan nie będziesz miał nic przeciw temu, abym go wziął na mszę do kościoła Najświętszej Panny?