Strona:Jakub Glass - Stan prawny kościołów ewangelickich.pdf/16

Ta strona została przepisana.

nym darem danaów, w postaci narzuconej mu przemocą nowej, „postępowej“ ustawy kościelnej. W tym celu zwołane zostało do Łodzi, na dzień 18 i 19 października r. 1917 zebranie, szumnie „synodem krajowym“ nazwane, złożone z duchowieństwa, oraz z wybranych specjalnie we wszystkich parafjach na obszarze obu ówczesnych okupacji przedstawicieli świeckich, przy udziale najgorszego autoramentu agitatorów niemieckich, w charakterze zaproszonych gości. Zebranie to, zwołane nielegalnie, gdyż nie oparte, jak widzimy, na obowiązującej ustawie kościelnej, miało rozpatrywać projektowaną przez okupantów ustawę, która wprowadziła wprawdzie ustrój synodalny, jednakże pod płaszczykiem swobód religijnych miała na celu szerzenie germanizacji. Cenzus wykształcenia pastorów miał być oparty na studjum w jednym z uniwersytetów niemieckich, językiem wszystkich organów samorządu kościelnego miał być urzędownie język niemiecki. Zwierzchni zarząd w kościele mieli sprawować świeccy członkowie konsystorza, którzy nie byli zatwierdzani przez państwo polskie i mogli nie być obywatelami polskimi. Siedzibą Konsystorza i Synodu miała być nie polska Warszawa, ale zgermanizowana Łódź. Słowem był to projekt potworny, mający w „niepodległem“ państwie polskiem uczynić z ludności ewangelickiej niby państwo w państwie. Dzisiaj trudno sobie poprostu wyobrazić, że aż tak daleko mogła zajść brutalność i zachłanność niemiecka.
Jednakże nawet w owym okresie pozornych tryumfów armji niemieckiej, w arcylojalnej Łodzi, na „synodzie krajowym“ powstała gwałtowna przeciwko projektowi opozycja i większość zgromadzonych z zastępcą Superintendenta Jeneralnego ks. Gundlachem na czele, zebranie opuściła, projekt zatwierdzenia nie zyskał i w różnych komisjach rozpatrywany, ostatecznie pogrzebany został. Pozostał jednak i na zawsze pozostanie w naszej pamięci, jako groźne memento rzeczywistych zamiarów niemieckich względem protestantyzmu w kraju naszym. W rzeczy samej jako wymowny komentarz do owej