Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

chytre bobry — rzekł dziki — ale czerwonoskórzy umieją chwytać blade twarze.
W pierwszej chwili major obejrzał się w poszukiwaniu broni, lecz widząc bezowocność walki, objął Alicję ramieniem i zwrócił się do przebiegłego łotra:
— Uczyń, co ci się podoba, huronie; gardzę tobą i twoją zemstą!
— Czy blada twarz powtórzy te słowa przy słupie kaźni? — zapytał drwiąco Magua.
— Powtórzę te słowa przed zgromadzeniem całego twego plemienia. Nie mam dla ciebie nic, prócz pogardy, ty nędzny zdrajco i kłamco!
— Magua jest wielkim wodzem — odparł spokojnie indjanin — zawoła on swoich młodych wojowników, by się przekonać, czy blada twarz umie się śmiać podczas tortur.
Zawrócił, aby wyjść z jaskini tą samą drogą, którą wszedł do niej major, gdy niedźwiedź z groźnym pomrukiem zagrodził mu drogę. Magua, będąc pewny, że ma przed sobą czarodzieja swego plemienia, chciał przejść obok niego, ale niedźwiedź nie ustępował i uniósł się na tylne łapy
— Głupcze! — krzyknął gniewnie Magua. — Idź ze swojemi sztuczkami między kobiety i małe dzieci!
Z temi słowy chciał odepchnąć przemocą niedźwiedzia, lecz nagle łapy zwierzęcia owinęły się dokoła jego ramion z taką siłą, iż w jednej chwili poczuł