Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

się zupełnie bezradnym i bezsilnym. Heyward zrozumiał natychmiast, co winien uczynić. Chwycił rzemienie, jakie były pod ręką i skrępował mocno Przebiegłego Lisa, tak, że nie mógł on już wykonać żadnego ruchu. Skrępowanego rzucił Sokole Oko na ziemię, poczem uniósł łeb zwierzęcia, ukazując swoją uśmiechniętą twarz.
— Hu! — zawołał zdumiony i przerażony Margua.
Do dalszych przemówień nie pozostawiono mu czasu; Sokole Oko wetknął w usta dzikiego knebel. Nie tracąc więcej czasu, strzelec z pomocą Dunkana owinął Alicję w derkę, włożył w ramiona majora i wszyscy troje opuścili szybko jaskinię, przyczem niedźwiedź pomrukiwał i wykonywał dziwaczne ruchy, a Heyward głosem śpiewnym wypowiadał formułki zaklęć.
Przed wyjściem z jaskini zgromadziło się mnóstwo kobiet i wojowników, oczekując na wyniki zabiegów Dunkana.
— Czy brat mój wypędził złego ducha? — zapytał wódz. — Co niesie on na swoich ramionach?
— Niosę chorą — odpowiedział major z powagą. — Zły duch choroby opuścił ciało chorej i siedzi w skale. Niosę uzdrowioną do lasu, aby ja zabezpieczyć przed nowemi napadami złego ducha, wy zaś stójcie tu i pilnujcie, by zły duch nie pogonił za nami. Gdy słońce wzejdzie będzie ona zdrowa i cała w wigwamie mego brata.