Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czerwoni wojownicy pytają o wywiadowcę, który zna wszystkie ścieżki tych lasów — odpowiedział Magua łamaną angielszczyzną. — Szukają Długiej Strzelby.
— Długiej Strzelby niema tutaj, uciekł i już dawno znajduje się daleko od rąk czerwonych wojowników.
— Gdy blada twarz umiera — mówił Przebiegły Lis wzgardliwie — to mniema, że znajduje spokój. Ale czerwony człowiek umie męczyć nawet duszę swego przeciwnika. Gdzie są zwłoki Długiej Strzelby? Huroni chcą posiadać jego skalp.
— Powiadam ci, że uciekł. Nie umarł, ale żyje.
— Czyż jest on ptakiem — powiedział z niedowierzaniem Magua — który unosi się na skrzydłach?
— Chociaż Długa Strzelba nie jest ptakiem, to jednak umie doskonale pływać. Gdy zabrakło nam prochu, przepłynął przez rzekę, podczas gdy oczy huronów przesłonięte były chmurami.
— A gdzież są Delawarowie? Czyż i oni umieją tak dobrze pływać, jak ukrywać się w krzakach? Gdzie jest Wielki Wąż delawarów?
— I on popłynął za rzekę.
— A Rączy Jeleń? Gdzie jest Rączy Jeleń?
— Nie wiem kogo nazywasz Rączym Jeleniem — odparł major, chcąc przedłużyć rozmowę.
— Nazywam tak Unkasa — rzekł Magua — jak nazwały młodego mohikanina blade twarze. Czy po-