dziewczęcy z pośród mgły. — To jestem ja, twoja córka Alicja! Ratuj nas, ratuj.
— Stój! — huknął ostrym głosem angielski dowódca, a w głosie tym drżała jednocześnie wielka trwoga i niepokój. — To moje dzieci! Dalej, otwierajcie bramę! W pole żołnierze sześćdziesiątego pułku! Niech żaden nie strzela, abyście mi nie pozabijali moich piskląt! Odrzućcie francuskich napastników bagnetem!
Major usłyszał zgrzyt zardzewiałych zawiasów bramy, z której wylała się w mgłę ciemna masa żołnierzy. Był to sześćdziesiąty pułk i major stanął na jego czele powitany okrzykiem żołnierzy i poprowadził ich do ataku. Alicja i Kora znalazły się w objęciach kochającego ojca, pułkownika Munro, który przyciskał je do piersi, podczas gdy łzy radości spływały mu na poorane policzki.
Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.