Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

— Słuchamy — odpowiedział pułkownik spokojnie.
— Skuteczna obrona na dalszą metę jest wykluczona — mówił Montcalm. — Interesy mego monarchy wymagają, aby fort Williama został zniszczony i ten obowiązek muszę spełnić, ale waszym dzielnym żołnierzom będzie przyznane wszystko, co można przyznać zwyciężonemu przeciwnikowi.
— Nasze sztandary? — zapytał Heyward.
— Zabierzcie je ze sobą do Anglji i pokażcie je swemu królowi.
— A broń?
— Zatrzymacie ją. Nikt od was nie jest godniejszy zachowania broni.
— A warunki poddania i odwrotu?
— Jedno i drugie odbędzie się tak, aby honor wasz nie był w niczem dotknięty.
Munro, któremu słowa Francuza przetłumaczono, był bardzo wzruszony. Zwracając się do majora, rzekł:
— Idź, mój synu, z generałem i ułóż się co do wszystkich warunków poddania fortu. Dzisiaj dowiedziałem się o czemś, czego nie uważałbym za możliwe. Widzę Anglika, który obawia się pośpieszyć z pomocą towarzyszowi broni i Francuza, który jest tak szlachetny, że nie chce wyzyskać ciężkiego położenia przeciwnika.
Po tych słowach pożegnał się z generałem i smutnie opuściwszy głowę udał się w drogę powrotną.