Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.
∗             ∗

Nad jeziorem, nad lasami, górami i nad całą twierdzą leżała milcząca noc. Ciszę panującą dokoła przerywały jedynie nawoływania wart.
W tym czasie rozchyliły się zasłony namiotu generała Montcalma i postać otulona od stóp do głów w ciemny płaszcz wyszła nazewnątrz. Postać przeszła niemal przez cały obóz i zbliżała się powoli ku wałom twierdzy. Na okrzyki wartowników tajemniczy mąż rzucał w odpowiedzi hasło „zwycięstwo“. poczem warty przepuszczały go swobodnie. Niebawem człowiek ów znalazł się nad jeziorem i tu zatrzymał się w cieniu drzewa, przyglądając się wałom angielskiego fortu. Blask księżyca pozwalał widzieć dość jasno wszystkie przedmioty dokoła.
Na jednym z wałów ukazała się wysoka i barczysta postać pułkownika Munro. Siwowłosy żołnierz spoglądał to na obóz rozciągający się u stóp fortu, to na niebo, na wschodniej stronie którego różowił się nowy dzień, mający być bolesnym dniem poddania się nieprzyjacielowi.
Człowiek w ciemnym płaszczu, którym był sam generał Montcalm, nie chcąc być zauważony przez swego szlachetnego przeciwnika, cofnął się w cień drzewa, gdy wtem usłyszał jakiś podejrzany szmer i odwróciwszy się ujrzał skradającą się do wału postać dzikiego.