Strona:James Oliver Curwood - Złote sidła.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

czeństwo wprost rozpaczliwe. Sanki swoje i psy pozostawił Piotrowi, sam zaś podróżował lekko objuczony. W jego plecaku, który ważył zaledwie czterdzieści funtów, ułożonym wygodnie na plecach, zwinięty był jedwabny namiot, ważący trzy funty i mogący się oprzeć najgwałtowniejszym wiatrom. Różne przybory kuchenne ważyły ledwie jeden funt. Reszta jego ekwipunku składała się z piętnastu funtów mąki, a dla stałego pobytu z umiejętnie ułożonych porcyj, częściowo sproszkowanych, częściowo w suszonych tabliczkach: czterdzieści jaj w jednym funcie proszku jajowego, dwadzieścia ośm ziemniaków suszonych w czterech funtach, cztery funty cebuli w ćwierci funta suszonego artykułu i tak dalej. Dodawszy do tego zwierzynę, którą mógł upolować, żywność ta wystarczała na miesiąc. Podobnie jak broń, strzelba, rewolwer Colta i zapas amunicji.
Pomyślawszy o tej żywności, prostej ale tak cennej, zamkniętej w jego torbie na plecach, jął się śmiać jakimś sardonicznym śmiechem. Przyszła mu do głowy równocześnie inna myśl, o przeszłych dniach swojego życia. Cóżby powiedzieli jego starzy przyjaciele, gdyby tak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej znaleźli się wszyscy koło niego, aby uczestniczyć w jego radości? A szczególniej, cóżby powiedziała Mignon Davenport i coby uczyniła? Pfff! Widział już odrazę, przejmującą jej arystokratyczną twarz. Ów wiatr, świszczący po Barrenie, zmroziłby życie w żyłach młodej kobiety, która spiesznie skurczyłaby swoje ciało i umarła. Znał ją dobrze, bo mieli się nawet niegdyś pobrać.
Dziwna to rzecz, że mógł teraz jeszcze myśleć o niej, tropiąc tajemniczy ślad Brama. Ale mógł też odrazu odpędzić od siebie tę myśl. Bardzo możliwe jednak, że podobnie jak jego starzy przyjaciele, nie zapomniała o nim. Miłość i przyjaźń nie są wprawdzie trwałe w świecie