W tej samej chwili rozległ się za nim przeraźliwy krzyk, będący rozpaczliwym błaganiem. A równocześnie ujrzał sforę wilków, kłębiącą się czarną masą na końcu ogrodzenia. Ale tym razem głos Brama Johnsona nie zatrzymał ich. Patrzał spokojnie na tę scenę, gdy Cecylii krew marzła w żyłach. Krzyknęła znów, a krzykowi temu odpowiedział ponury śmiech człowieka-wilka.
Filip nie przeraził się niebezpieczeństwa. Wywijając palącą się głownią, zakręcił nią kilka razy nad głową i cisnął między wilki. Wśród bestyj powstało na chwilę zamieszanie, z czego skorzystał Filip i szybko cofnął się w głąb chaty. Jak błyskawica zatrzasnął za sobą drzwi i zaryglował.
Był jeszcze czas! W chwilę potem sfora wilków zwaliła się na drzwi. Pod ciężarem ich ciał chata drżała i słychać było wściekłe ich ujadanie. Filip spojrzał na Cecylię. Twarz jej była niemal sina. Odwróciła się, aby ukryć wzruszenie, a z ust jej wyrwało się krótkie, nerwowe łkanie.
Filip zrozumiał swoją nieroztropność i myśl Cecylii. Gdyby go wilki chwyciły, zgasłaby ostatnia nadzieja młodej dziewczyny. Wyciągnęła ku niemu słodką twarz, pełną radości i odpłaciła mu za bohaterski czyn gorącym uśmiechem.
— Cecylio, rzekł ochrypłym głosem, ściskając w swoich rękach jej drżące, małe rączki, — Cecylio, moja mała tajemnicza kobietko, jestem prawie szczęśliwy, że nie możesz mnie zrozumieć. Zapewne śmiałabyś się z moich słów. Nie upłynął jeszcze dzień od chwili, gdy ciebie poznałem A już kocham cię. Nigdy jeszcze, wobec żadnej kobiety, nie czułem tego co odczuwam wobec ciebie. Nigdy jeszcze nie pragnąłem tak żadnej kobiety. Kochem cię i nie po-
Strona:James Oliver Curwood - Złote sidła.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.