Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

dwoma sprzecznemi prądami miotana naprzód i nazad. Ale ja ci rozkazuję: oderwij od tamtych ducha twego i pójdź za mną! Słyszysz mnie?
Wpatrzyła się w niego z cichem uwielbieniem. Zrozumiał, że znów była w jego mocy.
— Słucham cię, panie — rzekła pokornie.
— Będziesz mi w mem samotnem życiu ostoją i ożywczą rosą — mówił. — Pana zaś, profesorze, postawię na czele akcji oświatowej. Potrzeba mi właśnie takiego człowieka. Oddam ci władzę nad krociami tysięcy młodzieży; narazie będzie to tylko skrawek Azji i parę krajów europejskich, ale rychło podda się twej władzy cała Europa i reszta świata. Czem wobec tego jest twe stanowisko w Krakowie! Cóż, zgoda?
Ale Strafforda wcale nie pociągały propozycje mistrza. Próżnym nie był, a dla szlachetnej ambicji nie widział pola w ofiarowanych sobie zaszczytach. Byłby też odmówił bez wahania, gdyby nie wzgląd na siostrę. Z niepokojem patrzał na jej zachowanie się dzisiaj. Przedtem widoczna chęć ucieczki przed nim, teraz to poddanie się niewolnicze... To była niewątpliwie sugestja, ale było i coś więcej.
— Ona kocha tego człowieka! — pomyślał z przerażeniem. — A on podnieca w niej miłość tę i niewoli ją jak wąż ptaka!
I postanowił zostać, by strzec siostry przed Rabbim i przed nią samą. Dla ułatwienia zaś