Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

w punktach, w których zatrzymywałeś się we Włoszech, oddziałów młodzieży pod godłem Konstantynowego Labarum?
— Widziałem i podziwiałem. To przyszłość Włoch i świata!
— I to gwarancja przeciw przemocy Antychrysta! Jesteśmy sługami Książęcia pokoju, ale i On sam powiedział, że przyszedł na świat, by przynieść mu wojnę, co znaczy odpór złemu. I my jesteśmy gotowi odeprzeć nacisk złego, i gdy nadejdzie rozstrzygająca chwila, zastanie nas z bronią przy nodze.
Mówiąc te słowa kardynał Romolo, jak go powszechnie zwał Rzym cały, podniósł głowę i brwi mu się ściągnęły, a w zaciśniętych ustach odmalował się wyraz nieugiętej woli.
Po chwili jednak twarz mu złagodniała i zwrócił się z uśmiechem do swego gościa.
— Gorszysz się tem może, słysząc mnie rozprawiającego jak generał czynnej armji, ale zrozum to, że iść na rzeź, to nie jest miłość i rezygnacja, ale niedołęstwo i głupota, a wydawać na rzeź tych, nad którymi mai się powierzoną pieczę, to zdrada i zbrodnia!
Ale ojca Wincentego nie trzeba było przekonywać. Patrzał on z podziwem na władną postać kardynała i myślał sobie, że w czasach szczególnie trudnych zesłany został dla sterowania Chrystusowej owczarni jeden z tych ludzi, na których czekają wieki.
Od kilkudziesięciu lat srogość prześladowania osłaniała ścisłą tajemnicą żywot pa-