Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

w udziale, przed tą twardą powinnością cofać się, miecz karzący wypuszczać z dłoni? Wiem, że to surowe słowa, za surowe dla twego tkliwego serca! Dlatego dobrzem czynił, oddalając te rzeczy od twej świadomości, a zbłądziłem, gdym cię do nich dopuścił. Ale teraz rozkazuję ci: zapomnij o tem, coś widziała, i wierz mi, jakoś wierzyła dotąd!“
Ona uwierzyła, ale nie zapomniała. Nie zapomniała zaś, bo poprzysięgła sobie pamiętać. Wróciwszy do Burgu zażądała od starej Steinbachowej krzyża i nad wyobrażeniem Ukrzyżowanego wymówiła wyrazy, wiążące jej pamięć.
I wsparł ją Chrystus. Czar uwodziciela chwytał ją, gdy znalazła się przy nim: gdy odchodził, wracała jej swoboda myśli i czynu, poznawała, że jest igraszką złudzenia. Postanowiła uciec, skryć się, wszystko poświęcić dla zerwania krępującego ją dotąd łańcucha. I oto dlaczego tu jest.
— W ucieczce dopomogła mi poczciwa Steinbachowa, kładąc na szalę własne życie. Syn jej, uprzedzony przez Szeglenyego, o czekającej ich zasadzce, zdołał wraz z tym ostatnim i kilkoma towarzyszami umknąć siepaczom i wpław przebyć Dunaj. On to przygotował wszystko do mej podróży i towarzyszył mi wraz z Szeglenyim. Gesnareh tymczasem wyjechał na trzy dni do Pragi, ja zaś zapowiedziałam, że do jego powrotu zamknę się u sie-