jaństwa, bo to zaczyna być w modzie, a stary giełdziarz lubi się nawet chełpić z tego, że dał Kalinę ochrzcić, choć nie jest pewny w jakiem wyznaniu, ale zasady jego i córki nie wykraczają poza panujący w ich świecie szablon krótkoterminowego kontraktu małżeńskiego. Nie jeden raz przecie musiałaś słyszeć Kalinę, zastrzegającą się nie tylko przeciw dożywotnim, ale i przeciw długoletnim małżeństwom.
— Mężczyzna może łatwo urobić sobie żonę, — zauważyła Edyta.
— Rozczytujesz się wciąż w starych romansach i pamiętnikach, a prócz Kaliny nikogo prawie nie widujesz i dlatego zdaje ci się, że stare formułki stosować można do naszych czasów. Panowanie komunizmu zachowało wprawdzie cień małżeństwa, ale zniszczyło życie rodzinne, a tem samem i oddziaływanie wzajemne. Małżeństwo jadające w różnych jadłodajniach, należące do różnych stronnictw i dzieci chowające w państwowym przytułku, bo tego wymaga i obyczaj, i konieczność, nie ma nic wspólnego z temi, o jakich opowiadają twoje książki.
— Przypuśćmy! Ale w takim razie cóż ryzykujesz, wiążąc się na czas jakiś z kobietą czarującą, o której wiesz dobrze, że cię kocha?
Strafford potrząsł głową.
— Naprzód tego niedosyć, że ona mnie kocha: trzeba jeszcze kochać ją samemu...
— A ty?
Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.