Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/219

Ta strona została uwierzytelniona.

— Cóż? Nie przychodzi cud. któregoś czekał, szaleńcze?
Milczenie mu odpowiedziało.
— Cóż? Przywłaszczyciel nie upada? Grom nie grzmi? Jehowa nie przybywa z pomocą i pomstą?!
I naraz wyciągnął dłoń ku starcowi z nakazującym gestem.
— Widzisz więc, jak szalonym byłeś, stając przeciwko mnie! Nie przyjdzie ci na pomoc twój Bóg, wraz z wiarą swoją oddany będziesz na pośmiewisko ludzi. Poznaj błąd swój i upadłszy oddaj mi cześć!
Rabbi Samuel załamał dłonie.
— Boże Abrahama! — jęknął. — Dlaczegoś mnie opuścił!
— Przeklnij twego Boga i oddaj mi hołd! Albo giń!l
Ostatnie swe słowa Juda Gesnareh wymówił szeptem prawie, topiąc wzrok w obliczu starca. On zaś chwilę jeszcze stał na miejscu, zdając się czepiać rękami o coś niewidzialnego, potem zachwiał się i runął na ziemię.
Prorok zstąpił szybko z tronu i pochylił się nad ciałem, leżącem bez ruchu.
Potem podniósł głowę i ogarnął triumfującem spojrzeniem oniemiałe tłumy.
— Ten człowiek umarł, — rzekł doniośle. — Po bluźnierstwach, jakich się dopuścił, nie mógł żyć!