Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/241

Ta strona została uwierzytelniona.

jak mniemał, przymioty odpowiednie posłannictwu. Kobieta ta była mu tylko siostrą: jako siostrę ukochał ją całą potęgą duszy nietkniętej pożarem żądz. Dała mu szczęście... I szczęście to znikło, i czuł, że znikło niepowrotnie. Miał wrażenie, że zagasło mu słońce...
A teraz odwróciła się karta. On, duch czysty, niepodległy jarzmu zmysłów i samą tylko dotąd sterowany pychą, on cherubin, pamiętający niebiosa, on w chwili zapomnienia spadł na nizinę człowieczych upojeń. Uwiodła go niewiasta i stała się jego władczynią.
A stosunek z Kaliną jakże był inny od uczucia Edyty! Zamiast ekstatycznej czci — moc cielesnego czaru; zamiast pochylania się do jego stóp — żądza okiełznania i poniewierki, zamiast miłości, coś, co wyglądało na nienawiść.
Istotnie Kalina nienawidziła Gesnareha. Oddała mu się dla upokorzenia Strafforda i dla pomsty nad nim. Nienawidziła człowieka, który zdobył jej serce, ale nienawidziła i tego, który posiadł jej ciało. I w nienawiści tej tkwiła tajemnica nieograniczonej prawie potęgi, jaką opanowała Proroka. Namiętność, poskramiana dotąd żelazną obręczą woli, ogarnęła go teraz wszechwładnie. Zapomniał o posłannictwie swojem, zapomniał o władztwie nad ziemią, on, cherubin zapomniał o promiennych światach niebieskich. Zasłoniła mu wszystko sobą ta kobieta.