— Powiadają też o nim, że wielkie dziwy i cuda czyni, uzdrawiając chorych, wracając wzrok ślepym, słuch głuchym. Żyje jak najbiedniejszy z jego słuchaczy, rozdając, co ma, ujmując się za krzywdzonymi i kojąc strapionych. Dobrym jest dla wszystkich prócz chrześcijan, dla tych bowiem czuje nienawiść, i każe im zapierać się Chrystusa, zanim przypuści ich do swych adeptów.
— W każdym razie musi to być nietuzinkowy człowiek, a jego wyjątkowa siła hipnotyczna przedstawiałaby zajmujące studium dla lekarzy, — zauważył Strafford.
— Więc ty to tłumaczysz hipnotyzmem i sugestją?
Spojrzał na nią zdziwiony.
— A czemże innem mógłbym to tłumaczyć?
Edyta przykryła oczy długiemi rzęsami.
— Bo mi się zdawało... Czy nie sądzisz, że mogą być wyższe siły ponad tem co ziemskie?
Położył jej rękę na ramieniu i wpatrzył się w bladą twarz, zaróżowioną w tej chwili lekkim rumieńcem.
— Skąd ty to wszystko wiesz? — spytał.
Ona zmieszała się jeszcze mocniej i przez chwilę nie mogła zdobyć się na odpowiedź.
— Jeśli jestem niedyskretny, nie mów nic! — uspakajał ją łagodnie.
Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.