Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.

częły formować się u podnóża Alp, i przez cały ten czas pozostały one bezczynne. Ze wschodu i północy dalekiem echem dochodził huk olbrzymich dział, przedzierały się wieści o wielkich bitwach, o niesłychanych powodzeniach wroga. Młodzież zgromadzona pod Konstantynowem hasłem, ćwiczyła się wciąż w robieniu bronią i wojennych manewrach, pozostając od walki daleką. Darmo rwała się do niej, błagając, by ją wysłano na pomoc tym, którzy walczyli z fałszywym prorokiem. Odpowiadano jej niezmiennie jednem słowem: — „Czekać i być w pogotowiu!“ Czekała więc, żując wędzidło i dławiąc się bezczynnością, kiedy tamten szedł od zwycięstwa do zwycięstwa.
Nie brakło jednak w najbliższem nawet otoczeniu papieża takich, co dzielili poglądy wojska i w tym sensie dawali rady. Ale Piotr II był niezachwiany w swem postanowieniu. Darmo przekładano mu, że lepiej walczyć z nieprzyjacielem, nim całą swą moc posiądzie, i słuszniej wspomagać walczących z nim, niż czekać, aż jeden po drugim zostaną wszyscy wyniszczeni i legje osamotnione nie będą miały żadnego sojusznika przeciw wszechpotężnemu nieprzyjacielowi, gdy wybije wreszcie godzina wystąpienia do boju. Na to papież odpowiadał, że nie chce mieć nic wspólnego z najemniczemi zastępami kapitalistycznej oligarchii. Krzyż nie może sprzymierzać się ze złotym cielcem i stawać w jego obronie. Jeżeli