— Zapewne władca w litości swej zostawi życie tym, którzy odprzysięgną się Chrystusa?
Oficer potrząsnął głową, zaprzeczając.
— To rozumiałoby się samo przez się. Ale władca idzie w ustępstwach swych dalej. Pozwala on Włochom rządzić się wedle woli i wyznawać jaką zechcą wiarę, byle nie śmiały rozszerzać jej poza swemi granicami i wtrącać się do spraw ościennych krajów. A stać się to może o tyle, o ile wydaną mu zostanie siostra jego pierwszego ministra, znajdująca się przy wojsku papieskiem najdostojniejsza Edyta Strafford.
Szeglenyi spojrzał na stojących przy nim towarzyszy.
— W tej chwili prześlę depeszę do Rzymu. Chcecie panowie zaczekać na odpowiedź?
— Prosilibyśmy!
W dwie godziny później zakomunikowano parlamentarzom odpowiedź. Była odmowną.
Kościół nie mógł zrzec się swego posłannictwa opowiadania Ewangelji wszystkim narodom, ziemi, papież zaś znając historję Edyty Strafford nie zgodzi się nigdy na wydanie jej Gesnarehowi.
Posłyszawszy te słowa Gesnareh wpadł w szał gniewu i rozpaczy. Był pewien, że niezwykła łagodność warunków w połączeniu z wstrząsającem wrażeniem maszyny Lucyfera skłoni papieża do żądanych ustępstw. Zawód zmiażdżył mu duszę i napełnił ją wściekłością.
Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/274
Ta strona została uwierzytelniona.