Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

— A czy... czy ładny? — dorzuciła nieśmiało druga, młodziutka.
Baron zwrócił się ku pytającym.
— Nie ma podobno więcej nad trzydzieści lat, a typem i postawą przypomina wizerunki Chrystusa. Tylko że Chrystusowi legenda przypisuje aureolę długich, złocistych włosów, podczas kiedy u niego krucze kędziory wiją się malowniczo dokoła mocarnej głowy jak języki ognia lub wężowe sploty.
— Ach, jak to musi być śliczne! — zawołała panienka, interesująca się tak żywo powierzchownością Proroka.
— No, nie wiem, — zauważył senator Finkelbaum, wielki znawca i protektor sztuki — głowa Gorgony, nie uchodziła dotąd za szczyt piękności!
— Mnie jednak zdaje się, że my temu włóczędze za wiele wyrządzamy zaszczytu, zajmując się nim tak gruntownie, — zauważył gospodarz, którego optymizm opierał się zwycięsko ogólnemu nastrojowi. — Cóż u licha? Do desperacji niema jeszcze powodu! Naprzód ta przegrana pod Niszem niczego nie dowodzi. W siłę wojskową i sprawność Stanów Bałkańskich nikt chyba na serio nie wierzył, a dostanie się do Budapesztu jest zapewne sukcesem poważnym i faktem dla nas niedogodnym, ale to przecie sprawy nie rozstrzyga i o wyniku całej tej sprawy nie przesądza zgoła. Potęga militarna Stanów Zjednoczonych Europy koncentruje się na Zachodzie i Północy, i ten