Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/326

Ta strona została uwierzytelniona.

na zagładę, jak te, które prowadzili temi samemi drogami w obliczu obozów barbarzyńskich jego wielcy poprzednicy. Tylko z pod noża żołnierzy Alarycha i Genzerycha ocalił się posiew przyszłych pokoleń wyznawców Chrystusa: od ogniów Antychrysta nie ocali się nikt. I oto on, Piotr II, jest ostatnim z pasterzy owczarni Chrystusowej. I oto oczy jego patrzyć muszą na wyniszczenie ostatka tej owczarni.
I modlił się wielki papież, i modlitwą próbował przebić niebiosa. Ale niebiosa pozostawały niezmiennie czarne i nieprzeniknione. Żaden promień zorzy nie przedzierał się przez gęstwę cieni. Oczy papieża wpatrzyły się w północ, i nagle błysnęło im światełko. Był to punkt srebrny, iskrzący się jaskrawo, nabierający z każdą chwilą mocy i blasku. Iskra wydłużyła się w strzałę, śląc jasność z powietrznych wyżyn na ziemię.
— To statek Gesnareha! — szepnął papież.
A po chwili dodał:
— To śmierć!
I stał długo pogrążony w myślach, z oczyma utkwionemi w samolocie, błyszczącym na końcu widnokręgu. Pochylona jego postać wyprostowała się, głowa podniosła się do góry. Z władnego oblicza odleciała chmura.
— Bóg jest wielki, — rzekł głośno. — On jeden panem świata! Dlaczegom wątpił, ja, którego powinnością innym wlewać otuchę?
I wzrok jego uderzył strzałę świetlną, spokojny i jasny.