Strona:Jan Łada - Antychryst.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

brakło trufli i szampana: wiem o tem! Ale to trudno — robotnik nie jest jeszcze zupełnem bydlęciem, choć staracie się o to tak sumiennie: jest człowiekiem i pójdzie za tym, który do niego po ludzku przemówi!
— Możeby już dosyć tego było! — ozwał się z niezadowoleniem gospodarz, któremu nie tyle dokuczyły napaści na kapitalistów, ile przypomnienie jego semickiego pochodzenia, jakkolwiek bowiem żydzi w czasach tych byli istotnymi panami świata, chętniej zawsze udawali aryjczyków.
Ale Poratyński nie wypróżnił jeszcze swego worka.
— I dlatego nie pociesza mnie i nie uspakaja zapewnienie kochanego szwagra, że wszystko to doskonale się skończy, bo albo Proroka pobijemy, albo okiełznamy, albo pozbędziemy się go trucizną czy kulą. Jest jeszcze czwarta alternatywa i ta zdaje mi się najprawdopodobniejszą. Oto okiełzna on nas, pobiwszy nasze wojska lub ściągnąwszy je na swoją stronę. A wtedy pan archiwarjusz senatu ucieszy się zapewne ze skuteczniejszego niż dotąd tępienia rdzy chrześcijańskiej, ale poza tem nie będzie dla nikogo z nas powodu do radości, chyba dla tych, którym gruntownie uprzykrzyło się życie.
Nazwałem was, moi panowie, zatrutemi grzybami, ale śpieszę wyrażenie to zmodyfikować. Macie wprawdzie w sobie jad, ale zatruwacie się nim między sobą tylko. Nie